Zapałki

Nie sposób było rozpalić ognia w kominku. Noc zaczęła się kilka godzin wcześniej. Trzeba było pomyśleć o tym przed zmierzchem. Rzadko kto myśli o nocy za dnia. Czasem kochankowie. Wilgotna noc zmiękczała drewno, utwardzała pragnienie, szczapy nie łapały się na ogień od jednej zapałki. Puste kartony stały się rozpałką. Zapałek zabrakło. A. nie znała tej wsi, przyjechała tam z mężem za dnia, nie zdążyła jej się przyjrzeć.

Nocą szukanie domu sąsiadów na wsi, gdy wszyscy z reguły już śpią, jest dużym wyzwaniem. Furtka skrzypi trzymana mocnym sznurkiem. Pies nie szczeka, pewnie od razu rzuca się do szyi. Kilka stopni, przeszkoda w postaci drzwi, nie są zamknięte, ale nikt ich nie słyszy. Puka głośniej, zagląda przez szybę, widać poświatę od telewizora w drugim pokoju. Decyduje się na atak. Wchodzi. W kuchni skrzypi podłoga. W telewizorze teleturniej. Ktoś wygrywa znaczną sumę. Oklaski z maszyny. W pokoju półmrok. Pod sufitem zawieszone obrazy, wszystkie pochylone pod kątem. Kąt jest obliczony idealnie do wzbudzania strachu w klęczących. Oni z dołu, on z góry. Tak fotografuje się królewskie pary wszelkich monarchii i partiarchii. Z ram patrzą różni święci, wśród nich Jezus, tym razem jako pastuch z owcą na ramieniu i pasterską laską w różowej dłoni. Wygląda jak podglądacz, który zatrzymał się bezwstydnie wśród wyschniętych traw.

Wbija swój pozornie łagodny wzrok w siedzącego na niewysokim zydlu półnagiego mężczyznę: w eleganckiej koszuli, za to z wykrzywionymi stopami wciśniętymi w podłogę, nagimi łydkami, udami i przyrodzeniem. Siedzi na stołku tyłem do ubranej w podomkę kobiety. Jej wielka pierś majestatycznie wypływa spod niedopiętych guzików. Kobieta pieści mężczyznę po owłosionym, męskim udzie i naprężonym penisie. Równomierne ruchy są jednocześnie czułe i mechaniczne. Zastygły Jezus patrzy. Równie zastygły mężczyzna oddycha głęboko. Jakby znieruchomiała kobieta patrzy w telewizor.

Przepraszam… chciałam… pożyczyć… pudełko zapałek… Mężczyzna nie odwraca głowy. Kobieta wstaje, jakby od obiadu. Wyciera dłoń w fałdę wełnianej spódnicy, uśmiecha się swobodnie i prowadzi A. do kuchni. Zza okapu wyciąga małe tekturowe pudełko z wytartymi po obu stronach draskami. Drewno trzeba podsuszyć suszarką najpierw. Lepiej się zajmie.

Pewnie im się przyśniła.